Skoczów Hradek – szlak MTB – granice można przekraczać
Start na mieście!
Park Tendery to serce dawnego Skoczowa. W miejscu, gdzie obecnie znajduje się boisko, stał dawniej skoczowski zamek. O jego historii i o początkach miasta, jak również o osadzie w Międzyświeciu zwanej „Piekiełkiem” opowiadają tablice usytuowane w parku. Ruszając zwiedzamy urokliwą starówkę, najstarszy kościół w Skoczowie pw. śś. ap. Piotra i Pawła oraz wąskie uliczki, przy których znajdują się kawiarenki i cukiernie oferujące niezwykłe wyroby. Będąc w Skoczowie nie można nie zajrzeć na Rynek. Ten skoczowski ma niepowtarzalny klimat, który podkreślają secesyjne kamieniczki. 100 metrów na zachód znajduje się Mały Rynek, który wyróżnia się pięknym muralem wykonanym na 100-lecie bitwy pod Skoczowem – na skwerku wśród zieleni znajdują się tablice opisujące te historyczne wydarzenia. W tym miejscu musimy wspomnieć o najpiękniejszej ulicy w mieście – ul. Mickiewicza. Jadąc w kierunku południowym miniemy okazałe budynki w stylu secesyjnym (m in. budynek poczty oraz Szkoły Podstawowej nr 1). Trasę można pokonać jadąc szlakiem czerwonym, który prowadzi spokojnymi uliczkami. Przejeżdżając wokół osiedla na Górnym Borze trafiamy na piękny park przy stawach, który jest ostoją dla ptaków. Stawy wykorzystywane są do hodowli karpia – z brzegów bardzo łatwo dostrzec pływające w wodzie ryby.
Dalej na południe – za drogą!
Tunelem pod drogą S52 jedziemy ul. Górny Bór (szlak czerwony), która już na obszarze sołectwa Bładnice, zmienia swą nazwę na ul. Beskidzką. Bardzo szybko zwarta zabudowa miejska ustępuje domkom jednorodzinnym. Ruch samochodowy maleje. Na skrzyżowaniu ulicy Beskidzkiej z ulicą Bładnicką skręcamy w prawo – ale nim to zrobimy, możemy ulec pokusie…
Cukiernia Haneczka (Bładnice Dolne, gm. Skoczów)– Może warto zrobić małą przerwę w podróży i spędzić ją na słodko i przy kawie? W Bładnicach znajduje się cukiernia Janeczka, która słynie z domowych, pysznych wypieków. Stojaki na rowery zachęcają do odwiedzin – dodatkowo w okresie letnim możliwy jest odpoczynek w altance.
Najpierw długa rozgrzewka „po płaskim”.
Przed wjazdem na szlak górski rowerzystów MTB czeka długa – bo ponad 10 km – rozgrzewka. Krętymi uliczkami sołectwa Bładnice jedziemy szlakiem czerwonym, następnie za stacją kolejową Skoczów Bładnice odbijamy ostro w prawo na czarny szlak w sam raz dla miłośników MTB (nierówności, przejazd przez strumień oraz piękne krajobrazy i mniejszy ruch samochodowy). Ulicą Białą dojeżdżamy do ul. Cinciały. Tutaj kontynuujemy podróż czarnym szlakiem dojeżdżając do ul. Przelotowej. Za przejazdem kolejowym skręcamy w prawo w ul. Wiejską na której mieści się Etnochata Topolej.
Etnochata Topolej to miejsce, gdzie niemal w środku wsi możemy poczuć klimat renomowanego lokalu w niepowtarzalnym stylu z kurortu rekreacyjnego. Dobra kuchnia – m. in. memu marokańskie i wegetariańskie, pozwolą odkryć smaki świata. Lekka kuchnia pozwoli na nabranie sił przed prawdziwym wyzwaniem. Przed nami góry.
Z Etnochaty jedziemy dalej ulicą Wiejską i Makową, następnie skręcamy w lewo w ul. Radoniową i Kamieniecką dojeżdżając do skrzyżowania z drogą Ustroń-Cieszyn. Jedziemy cały czas prosto, kierując się na Cisownicę. Przejeżdżamy miejscowość mijając po drodze OSP Cisownica, bibliotekę oraz sklep spożywczy. Jadąc cały czas ul. Cisową dojeżdżamy do Cisownicy pod Tułem.
Przed nami ulica Budzin, stanowiąca stromy asfaltowy podjazd, którą należy pokonać by wjechać na szczyt. Na Podlesiu znajduje się jedyny w swoim rodzaju punkt widokowy, położony na północnym stoku Czantorii Małej. Po wjechaniu – niemal na szczyt Skręcamy w prawo w ul. Widokową i w tym momencie zaczyna się kamienista, a następnie asfaltowa trasa MTB. Droga wiedzie górskim szlakiem żółtym tuż obok leśnego Kościoła Spowiedzisko. (Leśne kościoły to tajemne miejsca spotkań ewangelików, którym w II połowie XVII wieku odebrano kościoły. By odprawiać nabożeństwa spotykali się w miejscach odludnych. Spowiedzisko to jeden z 9 leśnych kościołów, o którym zachowała się pamięć do czasów współczesnych. Kamień w środku lasu z wyrytym krzyżem ma szczególne znaczenie.) Ścieżka, którą podążamy to wytyczony zielony szlak rowerowy. Szlak skręca jednak w prawo, a my proponujemy jazdę na wprost – w ten sposób już za 200 metrów przekroczymy granicę Polsko-Czeską. Przez kolejne 200 m pojedziemy wzdłuż granicy i zjedziemy do czeskiej miejscowości Hora.
Zjeżdżając dalej w dół przywita nas, wybudowany tuż przy drodze, Penzion Owieczka. To miejsce niezwykle malownicze, z uroczym klimatem oraz wysokiej klasy jedzeniem. Przywita nas przemiła obsługa, a menu przygotowano również w języku polskim. Z resztą w miejscu gdzie teraz jesteście Polak rozumie Czecha, Czech-Polaka, a mieszkańcy tych terenów mówią jednym językiem – czyli „po naszymu”.
Dojazd do Filipki zajmie nam jeszcze około godziny. W centrum Nydka przy Urzędzie Miejskim dołączamy do trasy rowerowej nr 6086 kontynuując zjazd. Za drewnianym kościołem św. Mikołaja skręcamy w lewo w kierunku Filipki. Początkowo jedziemy asfaltową drogą, natomiast wkrótce skręcamy w prawo, gdzie pokonujemy wzniesienia kamienistymi, górskimi, leśnymi drogami aż dotrzemy do Filipki, a stamtąd trasą 6088 pozostaje tylko zjazd do Hradka. Zjeżdżając mijamy niezwykłą atrakcję – Aleję Dobra. Składa się ona z jabłoni, które zostały dedykowane żyjącym ludziom, którzy zrobili coś dobrego i bezinteresownego dla innych.
Zarówno Penzion Owieczka, jak i Chata na Filipce, są uroczymi miejscami, gdzie można po odwiedzeniu malowniczego Hradka odpocząć i pojechać dalej zwiedzając czeskie pogranicze.
W centrum Gródka znajduje się piękny park z oczkiem wodnym, zlokalizowany w sąsiedztwie Urzędu Gminy. Turystów może dziwić fakt, że w Gródku wiele opisów jest dwujęzycznych. Wiąże się to z historią tego regionu. Podział na mapie politycznej nie pokrywa się z narodowością mieszkańców Gródka. Tutaj Czesi i Polacy pochodzą „stela” i mówią „po naszymu”.
Zapraszamy również do restauracji Bełko – Zahradní reataurace „Belko”, (w wąwozie rzeki Olzy) która mieści się w pobliżu miejsca, o którym opowiada legenda. Legenda o okrutnym rycerzu Bełko, który grasował między Bystrzycą a Jabłonkowem i grabił wozy kupieckie, tak długo póki nie został przeklęty przez jednego z napadniętych. Wybudował swój mały gród na skale, ale przekleństwo nie dawało mu spokoju. Bełko rzucił się w wody Olzy, a po jego grodzie została tylko skała, która do dziś góruje nad rzeką. Po latach ludzie zaczęli budować domostwa w okolicy, a miejscowość nazwano Gródkiem.