Maj jest szczególnym miesiącem - przyroda wokół nas rozkwita, a wśród skoczowian budzą się wspomnienia wizyty Jana Pawła II na Kaplicówce. Mimo że tamten majowy poniedziałek 22 maja 1995 roku był dniem bardzo chłodnym, nam - mieszkańcom Skoczowa i okolic - kojarzy się bardzo ciepło. W tym roku mija 25 lat od wizyty Ojca Świętego - wizyty, która wpłynęła na niejedno życie. Plany obchodów zmieniły się, ale to jak wyglądał Skoczów wypełniony wiernymi z różnych stron Polski i świata, już na zawsze pozostanie w naszej pamięci. 18 maja 2020 r. przypadła również 100. rocznica urodzin św. Jana Pawła II - honorowego obywatela Miasta Skoczowa. Dziś, po upływie tylu lat, wielu z nas ma przed oczami sceny z pielgrzymki papieża do Skoczowa. Ćwierć wieku minęło szybko i nie zatarło tych przeżyć i wzruszeń. Jedni mieli szczęście spotkać się z Janem Pawłem II, a inni przez lata czerpali siłę ze słów, które padły w homilii na skoczowskim wzgórzu. Zapraszamy do lektury wzruszających wspomnień z tego dnia:
Barbara Mendroch
Ówczesna maturzystka, która 22 maja 1995 r. doświadczyła spotkania z papieżem
(zdjęcie ze zbiorów Barbary Mendroch, autor: Arturo Mari)
Skoczów, maj 1995 roku. Dla przeciętnego mieszkańca spokojne życie w maleńkim miasteczku snuło się z dnia na dzień jak do tej pory. Dla osób zaangażowanych w życie parafii czy komitet organizacyjny papieskiej pielgrzymki, wrzało jak w ulu. Bez telefonów, nie wspominając o posiadaniu komórek, bez zaplecza, bez doświadczenia – grupa ludzi zaczęła organizować wydarzenie, o którym nikomu się nie śniło. Od września 1994 roku w Skoczowie nie mówiło się o niczym innym – Ojciec Święty Jan Paweł II przyjął zaproszenie władz samorządowych i miał odwiedzić nasze maleńkie miasteczko. Niemożliwe stało się możliwe – 22 maja następca Św. Piotra miał na Kaplicówce odprawić mszę dziękczynną za kanonizację Jana Sarkandra. Wszyscy chcieli wziąć udział w tym wydarzeniu, ale nikt nie marzył o bliskim spotkaniu. Reprezentacja młodzieży w czasie procesji z darami miała Ojcu Św. wręczyć kielich. Z naszej parafii można było wyznaczyć jedną osobę, a zaangażowanych w prowadzenie Oazy przy Parafii śś ap. Piotra i Pawła było wielu. I wypadło na mnie. Ktoś powie - szczęście, przypadek, a ja wiem, że nie ma w życiu przypadków. To był szczególny czas w moim życiu. W maju 1995 roku zdawałam maturę. Czas pielgrzymki przypadł na moment zdawania egzaminów ustnych, całymi dniami nie wychodziłam z pokoju „zakuwając” na zmianę język angielski i historię. Już na kilka dni przed przyjazdem Jana Pawła II do Skoczowa nie mogłam o niczym innym myśleć. Całą noc poprzedzającą przyjazd Papieża nie spałam, ciągle rozmyślając o tym, co ma nastąpić. Powtarzałam sobie w myślach słowa księdza Witolda (obecnego proboszcza parafii pw. śś ap. Piotra i Pawła - przyp. red.) o tym, jak mam się zachować, kiedy stanę przed Ojcem Św. - „uklęknij i ucałuj pierścień papieski”. Od bladego świtu w całym Skoczowie słychać było, oprócz huku helikopterów, nieustającą modlitwę tysięcy pielgrzymów. Choć mieszkałam na peryferiach
Skoczowa, na drodze widziałam ludzką rzekę. Radość zaczęła mieszać się z przerażeniem.Idąc na Kaplicówkę, nieustannie się modliłam.W klapie marynarki miałam wpięty identyfikator,a w torbie niosłam buty na zmianę. Niemam pojęcia skąd wiedziałam o błocie. Kiedydoszłam na wzgórze, niezatrzymana przezochronę weszłam na ołtarz i przeszłam na drugąstronę wzgórza, gdzie znajdował się sektor„0”, dokładnie taką samą drogą, jaką pokonałJan Paweł II od kaplicy do ołtarza.Uczta Pańska celebrowana przez OjcaŚw. jest czymś wyjątkowym i niezapomnianym.Słowa kazania zabrzmiały z wielką siłą,do dziś słyszę ten ton głosu: „Być człowiekiemsumienia, to znaczy wymagać od siebie,podnosić się z własnych upadków, ciąglesię na nowo nawracać”, „Musicie być mocniw wierze”, „Tak miłuje Bóg - On miłuje człowiekado końca, czego dowodem jest właśnieChrystusowy krzyż”, „Człowiek jest wolny.Człowiek może powiedzieć Bogu: „nie”. Alepytanie zasadnicze: czy wolno? I: w imię czegowolno?”. Gdy kazanie dobiegło końca,uformowała się procesja ofiarna. Kiedy uklękłamprzed Janem Pawłem II, mocno objęłamswoimi dłońmi Jego ręce, zapomniałamoczywiście o wszystkich wskazówkach księdzaWitolda. To, co czułam wtedy, nie da sięwyrazić żadnymi słowami - radość, szczęście,euforia są zbyt słabe, aby ukazać pełnięuczuć. Cały świat wokół przestał istnieć,nie było już tysięcy pielgrzymów. Jan PawełII emanował niesamowitym ciepłem, czułością,troskliwością. Moja rozmowa z OjcemŚwiętym była krótka. Powiedziałam, żew imieniu młodzieży chciałabym ofiarowaćkielich. Papież z troską i serdecznością pobłogosławiłmnie i powiedział kilka ciepłychsłów o młodych ludziach. Otrzymałam też odNiego różaniec.Maturę zdałam i już byłam pewna, cochcę robić w życiu. Filologia polska, teatr,małżeństwo i rodzina. Karol Wojtyła stał siędla mnie tak bliski jak Ojciec, nieraz podpowiadami, co mam zrobić. Jest w moim sercu,a jego słowa są drogowskazem i towarzysząmojemu małżeństwu i macierzyństwu na co dzień. Spotkanie z Nim wytyczyło drogę,którą próbuję wiernie podążać
Ks. Witold Grzomba
Proboszcz Parafii pw. św. Ap. Piotra i Pawła w Skoczowie
Mo j e d o ś w i a d c z e n i e 22 maja 1995 roku jest dość dziwne. I można je ująć jednym zdaniem. Nie widziałem Ojca Świętego. Nawet w czasie mszy św. nie byłem na Kaplicówce. Oglądałem pielgrzymkę w telewizorze. Powód był prosty. Na probostwie musiał być ktoś, kto orientował się w całości, aby w razie potrzeby móc udzielić informacji. Moja wiedza była spora, bo od samego początku jako tutejszy wikary, razem z ks. Karolem Mozorem, uczestniczyłem w przygotowaniach do pielgrzymki. A ówczesny ks. proboszcz Alojzy Zuber w imieniu kapłanów diecezji składał Ojcu Świętemu dar podczas mszy św. Jeżeli chodzi więc o moje spotkanie z Ojcem Świętym, to w sumie tyle, bo go wcale nie było. Moje wspomnienia bardziej są związane z tym, co było przed i po pielgrzymce. Pamiętam ogromną presję czasu. Oficjalnie pielgrzymka została ogłoszona 3 miesiące wcześniej. Przed tym terminem nikt nie chciał się angażować, bo było zbyt wiele znaków zapytania. Papież oficjalnie miał być na pielgrzymce w Czechach i trudno było sobie wyobrazić, że będzie w Skoczowie. Nikt z nas nie miał doświadczenia w organizowaniu takich wydarzeń. Oczywiście całość nie spoczywała na skoczowskiej parafii. Ksiądz bp Tadeusz Rakoczy powołał zespoły, które zajmowały się poszczególnymi kwestiami. Jednak i tak praktycznie każdy zespół kontaktował się ze Skoczowem. Często prosili o pomoc, by skontaktować z firmami, czy też osobami mogącymi wykonać jakieś zlecenia. To było ogromne przedsięwzięcie. Było wiele niewiadomych. Choćby tylko to na jaką ilość pielgrzymów się przygotować.
Zaprojektować ołtarz i wykonać go uwzględniając wszelkie normy bezpieczeństwa. Przygotować teren, na którym mieli się zgromadzić pielgrzymi. Uzyskać zgodę na wynajęcie prywatnych gruntów. Wybudować sektory. Cała logistyka. Parkingi i drogi dojścia na Kaplicówkę. Trudno dziś, po 25 latach, wszystko dokładnie odtworzyć z pamięci. To nie jest cel tej wypowiedzi. Był to ogromny wysiłek i determinacja diecezji, miasta Skoczowa i parafii. Wysiłek, który cieszył. Przez kilka dni padał deszcz. Ziemia była rozmokła. Po mszy św. księża przychodzili na probostwo, żeby chociaż wyczyścić buty. Mieszkałem na parterze, nie będę opisywał, jak wyglądało moje mieszkanie i probostwo. Kilka godzin po zakończeniu pielgrzymki stanąłem na Kaplicówce i popatrzyłem na miejsce, gdzie byli pielgrzymi. Wyglądało, jakby ogromny pług przejechał po polu. Pomyślałem wtedy: Boże, kiedy ta ziemia powróci do poprzedniego stanu. Ku mojemu zdziwieniu stało się to bardzo szybko. Cały teren się zazielenił.
Nie możemy oczywiście zapomnieć o ekumenicznym charakterze tej pielgrzymki. Zanim Jan Paweł II stanął na Kaplicówce, aby sprawować Eucharystię, spotkał się z wiernymi kościoła ewangelickoaugsburskiego. To było ważne wydarzenie. Mocny akcent, że św. Jan Sarkander nie jest znakiem podziału, ale szukania jedności, szczególnie w tym trudnym czasie. Co dziś pozostało? Wezwanie z homilii papieskiej, by być człowiekiem sumienia. Piękne słowa powitania ks. bp Tadeusza Rakoczego. Pomnik upamiętniający
pielgrzymkę i to miejsce, kaplica. Krzyż papieski - chyba jedyny taki na świecie, pod którym papież stanął dwa razy i to w innych miejscach. Najpierw pielgrzymka do Katowic 20 czerwca 1983 roku, a później Skoczów. Trzy krzyże z papieskiego ołtarza umiejscowione w Wiślicy, Simoradzu i w Muzeum św. Jana Sarkandra w Skoczowie. Kielich podarowany w kościele ewangelickim w Skoczowie i przekazany do ekumenicznej kaplicy w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej. Ornat przechowywany przez ks. bp Tadeusza Rakoczego, w którym sprawował Eucharystię Jan Paweł II. Może o czymś zapomniałem. Powie ktoś - niewiele. Patrząc jednak z perspektywy 25 lat, widzę tę pielgrzymkę w innym świetle. Ojciec Święty wydobył z osobowości św. Jana Sarkandra jeden istotny element.Sumienie. Być człowiekiem sumienia. Po wielu latach to piękne wezwanie tu, w parafii św. Piotra i Pawła, nabiera jeszcze pełniejszego znaczenia. Jest to miejsce, gdzie dużo ludzi z całej okolicy,
poprzez posługę w stałym konfesjonale, ma możliwość pojednania z Bogiem i człowiekiem. Pielęgnować własne sumienie, by było sanktuarium, gdzie spotykam się z Bogiem. Gdzie mogę usłyszeć: czyń dobro i unikaj zła. Pielgrzymka papieska w moim przekonaniu pomogła, aby w sanktuarium św.
Jana Sarkandra szukać tych bożych darów. Wspomnień niewiele, ale ogromna satysfakcja, że uczestniczyłem w tym wydarzeniu. Radość, że pielgrzymi mogli razem z Ojcem Św. dziękować za św. Jana Sarkandra. To w moim przekonaniu było największe wydarzenie w Skoczowie. Nawet dla ludzi niewierzących.
W tym dniu gościliśmy Ojca Świętego. Na Kaplicówce był obecny prezydent Lech Wałęsa i rząd Rzeczypospolitej Polskiej oraz Episkopat Polski. To wydarzenie transmitowały środki masowego przekazu, nie tylko z kraju, ale i te zagraniczne. Może czegoś nie wiem, ale nigdy przedtem o Skoczowie tyle się nie mówiło. Owszem, 6 stycznia 2018 r. z okazji Orszaku Trzech Króli w Skoczowie był prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda. 4 czerwca 2017 r. gościliśmy na Kaplicówce premier Beatę Szydło. Jednak 22 maj 1995 roku pozostaje tym dniem najważniejszym. Nie możemy też zapomnieć,
że przy okazji pobytu w Skoczowie Jan Paweł II odwiedził miasta Bielsko-Biała i Żywiec. Były też niecodzienne odwiedziny Hermanic. Przed wylądowaniem w Skoczowie śmigłowiec z Ojcem Świętym na chwilę zawisł w powietrzu nad parafią o. Dominikanów, gdzie zebrała się młodzież z o. Janem Górą . Nie wiem, kiedy znowu Skoczów do tego stopnia znajdzie się w centrum zainteresowania. Kiedy zgromadzi się tutaj 300 tys. osób.
Mirosław Sitko
Ówczesny naczelnik Wydziału Techniczno-Inwestycyjnego Urzędu Miejskiego w Skoczowie i wiceprzewodniczący Komitetu Organizacyjnego wizyty papieża.
Skoczów to moje ukochane miejsce na Ziemi. Jestem skoczowianinem z wyboru i jestem z tego dumny. 25 lat temu byłem jednym z pracowników urzędu miejskiego i kiedy grupa skoczowian, na czele z ówczesnym burmistrzem i proboszczem Parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła, pojechała na początku roku zaprosić Ojca Św. Jana Pawła II do Skoczowa w związku z kanonizacją bł. Jana Sarkandra, mieliśmy nikłe nadzieje, że marzenie o przyjeździe papieża do Skoczowa się ziści. A jednak potwierdziło się, że trzeba mieć marzenia. Pomimo upływu 25 lat od tego największego w historii Skoczowa wydarzenia, nie da się zapomnieć tego niesamowitego podekscytowania i radości, kiedy dowiedziałem się, że Ojciec Święty jednak tu przybędzie. Oczywiście radość radością, ale zdaliśmy sobie sprawę, jak mało mamy czasu i co trzeba zrobić, aby przygotowania się udały. Jak na tak małe miasteczko i krótki czas przygotowań, wykonano olbrzymią pracę związaną z przygotowaniem wizyty papieża i wielu znamienitych gości w Skoczowie. Podzielam zdanie, że w dniu 22 maja 1995 r. Skoczów przez ten jeden dzień był nieformalną stolicą Polski, albowiem oprócz setek tysięcy pielgrzymów znajdowały się tu wszystkie najważniejsze osoby państwa polskiego. Jednocześnie był też katedrą św. Piotra – przez obecność Jana Pawła II. Oczy całej Polski i nie tylko skierowane były na Skoczów. Kiedy nadeszła wiadomość, że papież przyjedzie do Skoczowa, ówczesny burmistrz Witold Dzierżawski powołał Komitet Organizacyjny wizyty Ojca Świętego w Skoczowie. Przewodniczącą została Janina Żagan, a ja byłem wiceprzewodniczącym ds. technicznego przygotowania miasta do wizyty. Czas na przygotowania był bardzo krótki, a zadań było wiele i ciągle się mnożyły. Nie było mi dane oglądać papieża w tym dniu. Dyżurowałem w ratuszu i koordynowałem wszystkie sprawy organizacyjno-techniczne. Przez dwie noce poprzedzające wizytę papieża spałem w ratuszu, doglądawszy wszystkiego, co było konieczne do zrobienia i przypilnowania. Swoją pracę zakończyłem w dniu wizyty wieczorem. Byłem potwornie zmęczony, ale przyznam, że zmęczenie to było dziwnie pozytywne. Pewnie między innymi dlatego, że poczułem olbrzymią ulgę a kilkutygodniowe ogromne napięcie minęło. Trudno szukać w publikacjach dotyczących wizyty zdjęć czy wypowiedzi zarówno mojej, jak i moich współpracowników z wydziału. A jednak mam olbrzymią satysfakcję, że wszystko to, co jest w nich opisane, współorganizowałem i brałem w tym udział. Nie czekaliśmy też na wdzięczność, po prostu robiliśmy swoje. O wielu problemach, które musieliśmy doraźnie rozwiązywać, nasi przełożeni nie mieli zielonego pojęcia. Zabrzmi to jak stara, powtarzana anegdota, ale zawsze przypomina mi się taki drobiazg: przeddzień wizyty, Kaplicówka przygotowana, ołtarz udekorowany i tylko... zasilania elektrycznego brak! Ktoś zapomniał o kablu zasilającym z kaplicy do ołtarza. Przywiozłem go szybko z domu, bo akurat wymieniałem wcześniej instalację elektryczną. Wszystko się udało, nagłośnienie działało i transmisja mogła iść w świat. Ten kabel do dziś służy mi za przedłużacz. Olbrzymią radość sprawiło mi, że na miejskim stadionie – lądowisku papieskiego helikoptera –najważniejszego gościa przywitała dziecięca delegacja, czyli moja córka Olga i Marek Żagan (obecnie skoczowski radny). I z tego zdarzenia są piękne filmy i zdjęcia. Córka, niestety, w 2011 roku zmarła i tym samym dołączyła do św. Jana Pawła II. W 1996 roku odszedłem z urzędu, aby w 2014 roku do niego powrócić. Warto było - zawsze można zrobić więcej.
Tradycyjnie, co pięć lat odbywa się spotkanie członków komitetu organizacyjnego wizyty Jana Pawła II w Skoczowie. Również w tym roku spotkanie było zaplanowane. Jednak z uwagi na obecny stan epidemii, wszystkie majowe wydarzenia związane z obchodami 25 lecia wizyty Jana Pawła II musiały zostać odwołane. Nie znaczy to jednak, że spotkanie nie odbędzie się. Z uwagi na zaawansowany wiek wielu członków komitetu, postanowiłem poczekać na bardziej bezpieczny okres, aby nie narażać zdrowia i życia zaproszonych. Niestety, z upływem lat członków komitetu ubywa, więc każde spotkanie jest bardzo ważne. Liczę, że będziemy mogli ponownie się spotkać i podzielić wspomnieniami.