Już za kilka tygodni, w niedzielę 7 września, odbędą się 16. Ekumeniczne Dożynki Gminne w Skoczowie. W roli gazdów dożynkowych wystąpią Państwo Martyna i Łukasz Szendzielorzowie z Ochab. Małżeństwo od kilkunastu lat z powodzeniem prowadzi gospodarstwo sadownicze, specjalizując się w uprawie jabłek, ale nie tylko. Choć praca w sadzie nie należy do łatwych, gospodarze łączą ją z wychowywaniem czwórki chłopców – Tymoteusza, Krzysztofa, Adama i Jakuba. Z okazji zbliżającego się święta plonów opowiedzieli nam o swojej pracy, łączeniu rodzinnego życia z rolnictwem i planach na przyszłość.
Czym zajmują się Państwo na co dzień w swoim gospodarstwie?
Łukasz Szendzielorz: Od 13 lat prowadzimy własne gospodarstwo sadownicze – mamy 11 hektarów sadu, głównie jabłonie i trochę gruszy.
Martyna Szendzielorz: Do tego borówki, ogórki gruntowe, trochę warzyw i… 16 uli.
Łukasz Szendzielorz: Pasieka jest uzupełnieniem tego, co tutaj robimy. To takie naturalne połączenie.
Sad… to brzmi bardzo sielsko, ale to chyba wcale nie tak łatwa praca?
M: Zdecydowanie. Uprawa sadu nie kończy się na zebraniu jabłek jesienią, jak wiele osób może sobie wyobrażać. Jeśli chce się mieć jakość i z tego żyć, trzeba dbać o wszystko przez cały rok. Od cięcia, przez ochronę roślin, nawożenie, zbiory, aż po sprzedaż i inwestycje w nowoczesne technologie.
Ł: Mamy panele fotowoltaiczne, nowy opryskiwacz, planujemy stworzyć siatki przeciwgradowe. Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż te 13 lat temu. Co roku trzeba inwestować w coraz to nowsze rzeczy.
Gospodarstwo to kontynuacja rodzinnej tradycji?
M: W moim przypadku tak, choć my poszliśmy bardziej w stronę sadownictwa, a rodzina była nastawiona głównie na warzywnictwo, zboża i uprawę rolniczą.
Ł: Ja z kolei pochodzę z miasta i pracowałem jako kierowca. Przez wiele lat łączyłem to zajęcie z prowadzeniem gospodarstwa. Dopiero dwa lata temu sprzedałem ciężarówkę.
Jak to się stało, że trafiliście Państwo do Ochab i skąd? Czy był to z dzisiejszej perspektywy dobry wybór?
M: Ja pochodzę z Goczałkowic, a mąż z Pszczyny. Do Ochab trafiliśmy, bo bardzo spodobało nam się pole pod sad… A stało się to trochę też dzięki rodzinie – wymieniliśmy się działkami i zamieszkaliśmy ostatecznie tutaj. To była dobra decyzja, podobają nam się Ochaby.
Ł: Jest cicho, spokojnie, ale też blisko do okolicznych miast.
A dzieci? Czy już teraz aktywnie uczestniczą w jakiś pracach na gospodarstwie?
M: Tak. Mamy czwórkę chłopaków i każdy z nich ma jakieś obowiązki. Mają swoje kury, karmią je, zbierają jajka, pomagają przy ogórkach i borówkach. Uczą się odpowiedzialności i pracy od małego, adekwatnie do swojego wieku, ale oczywiście mają też czas na zabawę. Nie wszyscy muszą zostać rolnikami. Ale chcemy, by wiedzieli, skąd się biorą owoce, jak wygląda taka praca, co znaczy odpowiedzialność. To dobre przygotowanie na życie, nawet jeśli wybiorą inną drogę.
Jak Państwo się poczuli, kiedy otrzymali propozycję pełnienia roli gospodarzy dożynek?
M: Zaskoczenie. Najpierw przyszedł do nas sołtys Ochab Pan Maciej Bieniek.
Ł: Sołtys zaproponował, a jak wiadomo sołtysowi się nie odmawia. Później odwiedził nas też burmistrz Pan Rajmund Dedio, więc decyzja została podtrzymana.
M: Jest trema, ale cieszymy się, że możemy być częścią gminnych dożynek.
A na koniec – jakieś marzenia, plany na przyszłość?
M: Oj, planów nigdy nam nie brakuje. Jesienią dosadzamy kolejny hektar sadu. Chcemy, by nad dwoma hektarami znalazły się wysokie, pięciometrowe słupy z siatkami przeciwgradowymi. Nie chcemy, by powtórzyła się historia z 2017 roku, kiedy grad zniszczył nam sporo jabłek i poranił drzewa. Teraz już wiemy, jak ważne jest zabezpieczenie chociaż części upraw.
Ł: Zaczęliśmy też działać w kierunku instalacji zraszania antyprzymrozkowego. Tak jak już wcześniej wspominaliśmy, inwestujemy w sprzęt, usprawniamy produkcję i... uczymy się cały czas. Uważam, że kto stoi w miejscu, ten się cofa, a u nas na bieżąco pojawia się coś nowego.
Czego można Państwu życzyć?
Ł: Na pewno pogody, tej dobrej dla jabłoni, ale i pogody ducha, która pomaga przetrwać trudniejsze momenty. W sadownictwie wiele rzeczy nie zależy od nas, dużo jest niewiadomych. Dlatego ważne, żeby wyciągać wnioski z każdego sezonu i nie poddawać się, nawet jeśli nie był idealny.
Dziękuję Państwu serdecznie za rozmowę. Życzę w takim razie pogody… w każdym aspekcie oraz obfitych plonów i niemijającej satysfakcji z pracy.